Butelki dla tych, co mają nosa

17 gru 2010 | Etykiety: | |

Perfum nie odbieramy tylko zmysłem powonienia. Wystarczy inny flakon i ta sama woń z kwiatowej, lekkiej zmieni się w dziką i zwierzęcą
Huta szkła w Saint-Gobain Desjonqueres przeprowadziła eksperyment. Do dwóch różnych flakonów wlano te same, dość pospolite perfumy. Pierwszy – delikatny, gładki, kryształowy, w kształcie kwiatu. Zapach w nim zamknięty klienci oceniali jako kwiatowy, dla eterycznych dziewcząt. Drugi flakon był z połyskliwego, czerwonego szkła o chropowatej fakturze. Tę samą woń opisano jako mocną, leśną, ostrą, wręcz zwierzęcą. Trudno odbierać perfumy jednym zmysłem! – triumfowali szklarze. Ich eksperyment miał znaczenie w walce o klienta, bo przeprowadzany był w momencie wprowadzania na rynek zapachów syntetycznych, tańszych od naturalnych. Pierwszym takim zapachem był Chanel No5 stworzony z okazji 40. urodzin Coco w 1923 roku. Próbki zapachów przygotował jej przyjaciel, perfumiarz Ernest Beaux. Wybrała numer pięć, stąd nazwa. Butelkę zaprojektowała sama. Prosty flakon stał się ikoną art deco i wszedł w 1959 r. do zbiorów nowojorskiego MoMA. Obok niej do historii przeszły również z tej epoki: czarna kula La Boule projektu Jeanne Lanvin, z zapachem Arpege, oraz butelka w kształcie seksownej sylwetki skandalizującej aktorki Mae West, w różowym futerale, stworzona przez surrealistkę Leonor Fini i zawierająca zapach Rose Schocking lansowany przez Elsę Schiaparelli.

źródło: rp.pl

0 komentarze: