Eksluzywne perfumy w hołdzie polskiej babci

18 maj 2009 | Etykiety: , | |

Jak do tej pory żadne z ekskluzywnych perfum na światowym rynku nie miały polskiej nazwy ani wyraźnej polskiej konotacji. Premierą w tym względzie stały się perfumy „Skarb” marki Humiecki & Graef.
Za marką „Humięcki & Graef” kryje się dwóch młodych kolońskich designerów Sebastian Fischenich i Tobias Mücksch. Perfumy nie są ich główną domeną – razem pracują od 5 lat w założonej przez Mückscha agencji komunikacji wizualnej „bel epok” opracowując kampanie reklamowe i środki komunikacji wizualnej dla firm takich jak Joop, Swarowski, Burlington czy sieci ekskluzywnych domów towarowych Breuninger.
Nie lubią, kiedy firmę ich nazywa się agencją reklamy, bo ich wystylizowane biuro pełne dzieł sztuki mieszczące się w centrum Kolonii, w otoczeniu ekskluzywnych domów meblarskich i dekoratorskich wyraźnie wskazuje na to, jak ważny jest dla nich wysoki poziom i wysublimowany styl pracy.

Obydwaj od lat zawodowo zajmują się modą i designem. Tobias Mücksch studiował wzornictwo mody m.in. w paryskim Studio Bergot. Sebastian Fischenich ukończył berliński Uniwersytet Sztuki, Universitat der Kunste i od dawna interesował się perfumami. Im poświęcił swą pracę dyplomową; po studiach na Uniwersytecie prowadził jako docent zajęcia na ten temat. Często pracował jako fachowy doradca dla firm kosmetycznych przy kreowaniu nowych zapachów i ich wprowadzaniu na rynek. Jego kreatywność była hamowana – koncerny pragnęły, co prawda, nowych pomysłów, lecz tylko w ramach pewnego określonego spektrum pozytywnych konotacji emocjonalnych. Pomysły Sebastiana szły natomiast dalej: chciał stworzyć pod własną marką perfumy wyrażające najsilniejsze emocje.

Zapach kiosku „Ruchu”

Nadając nowym perfumom nazwę "Skarb" młodzi kreatorzy sięgnęli do panieńskich nazwisk swych babć: Heleny Humięckiej z Humięcina, pochodzącej z okolic Ciechanowa i Kathariny Graef z Ehrenhausen w regionie Westerwald na zachodzie Niemiec. Jak przyznają, obie te kobiety o silnych osobowościach i barwnych życiorysach miały ważny wpływ na ich życie. Sebastian Fischenich, urodzony w Kolonii w polsko-niemieckiej rodzinie jako dziecko często spędzał wakacje u babci w Polsce. Po maturze jako dorastający młody człowiek szukał swojej tożsamości także w Polsce - pracując przez pół roku społecznie w obozie w Sztutowie, zamiast odbywać w Niemczech regularną służbę wojskową.

Z dzieciństwa pamiętam doskonale zapach kiosków „Ruchu” – przyznaje Sebastian Fischenich. „ta szczególna mieszanka zapachów: płynu „Ludwik”, papierosów, gazet, mydła”. Sentyment ma również do lubczyka, który rósł w ogródku babci Humięckiej. .

Do dziś dobrze mówi po polsku i przyznaje się do polskości co najmniej połowy swojej duszy. Polska babcia miała na niego duży wpływ – nie tylko w dzieciństwie- ale także kiedy dorastał. Sebastian podziwiał jej odwagę, kiedy w wieku 70 lat, w roku 1980 postanowiła – nie znając ani słowa po niemiecku - przeprowadzić się do córki w Niemczech. „Babcia bała się niepewnej sytuacji w Polsce. Wolała być z rodziną. Niemcy nie zmieniły jej jednak zupełnie”. Mieszkając 15 lat w Niemczech nie nauczyła się języka. Pozostała prawdziwą polską damą. Pomimo, że nie była zamożna, była bardzo chojna. W każdą niedzielę w kościele na tacę dawała 100-markowy banknot. Mama załatwiła z kościelnym, że po cichu banknot ten wracał do portmonetki babci. Historia ta powtarzała się co niedziela”.

W hołdzie babciom

Choć nie zawsze mieszkanie pod jednym dachem było bezkonfliktowe, Sebastian pełen jest wdzięczności: „Babcia nauczyła mnie szacunku do książek, do drukowanego słowa. Kiedy czytałem w łóżku zwykły komiks łajała mnie, kiedy rzucałem go po prostu na ziemię. Książki, słowo drukowane trzeba było traktować z szacunkiem - mówiła. Podobnie jak mama wpajała mi, jak ważne jest wykształcenie. „To kapitał, którego nikt ci nigdy nie zabierze”.

Babcia Tobiasa Mückscha wywodziła się z niemieckiej rodziny kupieckiej. Przez całe życie bardzo dużo czytała, była bardzo ciekawa świata. „Miała bardzo świeży umysł i niekonwencjonalne poglądy. Głosowała zawsze na partię Zielonych”.- wspomina Tobias Mücksch.

Zapachy to emocje

Humięcki & Graef” to więc dwa niekonwencjonalne życiorysy, wspólne korzenie i wielki ładunek emocji.„Zapachy to dla mnie emocje”- twierdzi Fischenich - zapachy potrafią nie tylko wywołać nastrój, ale także opowiadać historie – jeżeli im się na to pozwoli”. Razem postanowili więc opowiadać własne historie. To był krok, aby stworzyć coś niepowtarzalnego.

Pomógł im w tym słynny francuski kreator zapachów, Christoph Laudamiel, którego Fischenich poznał przy okazji pracy na Uniwersytecie Sztuk Pięknych w Berlinie.

Zrozumiał on ideę młodych kreatorów i tak postała seria 5 ekskluzywnych zapachów, z których pierwszym był właśnie „Skarb”. Za nim przyszłym „Geste”, „Askew”, „Eau Radieuse” i „Multiple Rouge”. Dostać można je w wybranych perfumeriach – także w Polsce- oraz w handlu internetowym. Jak przyznaje Sebastian Fischenich „Szaleją za nimi rosyjskie klientki."

źródło: Panorama

Kup perfumy w dobrej cenie Dodaj do grona

0 komentarze: